Trening og. Oberyn


 Siedziałam sobie na kawaletce na krytej i oglądałam jak Steve rozczula się nad Kallenem a Majestic skacze na Diarado. Czekałam, bo chciałam wziąć rumaka na jazdę, no ale jak to *ja* mam jeździć w takim tłoku! Steve już skończył wiec zwlekłam swój wielki tyłek z kawaletki i ruszyłam w kierunku stajni. Chwyciłam za kopystkę, kantar i ruszyłam w stronę boksy Oberyna. Dostał cuksa, bo inaczej świat by się skończył, założyłam kantar, ściągnęłam derę, wyczyściłam kopyta i wyprowadziłam na korytarz. Postawiłam w stanowisku i zaczęłam szorować. Warto wspomnieć, ze spędziłam 12345678min na wyciąganiu słomy z jego zacnego ogona. Oberyn zaś stal znudzony a ja się męczyłam tsa. Po jakiś 20minutach koń był już zwarty i gotowy tak samo ja, a Majestic zaś wyjeżdżała z hali. Podprowadziłam pod stołeczek i wdrapałam się na dzieciaka.
 Wjechalismy na hale, ogr szedł rozluźniony i zrelaksowany z wyciągniętą szyja. Postępowałam trochę, potem podciągnęłam popręg i dalej sobie postępowaliśmy. Wzięłam go na mocniejszy kontakt, ściągnęłam do dołu i jak to ja se lubię zaczęłam od rozciągnięcia mięśni grzbietu. Pokłusowałam tak chwile na dwie strony wjeżdżając co jakiś czas na duże wolty. Oberyn szedł rozluźniony, ciągnął szyjkę do dołu i był żywy. Gdy próbował wyjść z ustawienia automatycznie przytrzymywałam go mocniej zewnętrzną wodza. Gdy już się trochę rozgrzał porobiliśmy parę ósemek w kłusie. Następnie zagalopowałam na narożniku. Kon szedł w niskim ustawieniu, pchał się zadem i był rozluźniony. Zrobilam dwa duże kolka i wjechalam na dużą woltę. Wyginalam go do środka, nadal był rozluźniony, przeszłam wiec do kłusa. Delikatnie musiałam go przytrzymywać bo chciał iść do przodu. Pojeździłam jeszcze trochę po wolcie i zmienilam kierunek zagalopowywujac od razu na narozniku. W prawo był trochę bardziej sztywniejszy, ale po chwili odpuscil. Na wolcie wyginal sie dosc przyzwoicie wiec przeszłam do kłusa. Pilnowałam żeby został z głową w dole i wyjechałam na duże kolo i zmieniłam kierunek po przekątnej. Przeszłam do stepa i dałam mu trochę odsapnąć.
 Byl rozgrzany po galopie i troche go nosilo. Skrocilam wiec wodze, zaokraglilam bardziej w szyi i zaczelam robic przejscia step-stoj, zeby zaczal sie bardziej skupiac na mnie a nie na swoic widzimisie. Robilam te przejscia na woltach, na srodku ujezdzalni podczas zmiany kierunku, az w koncu dal sobie spokoj z probami podklusowywania. Gdy w koncu bylam zadowolona zaklusowalam i ruszylismy wolnym, rownym tempem po duzych kolach. Byl lekki na reku, lecz caly czas musialam go pilnowac zewnetrzna wodza. Wyginalam go caly czas delikatnie wewnetrzna lydka i wodza do srodka. Zrobilam dwa duze kola i przeszlam do lekkich dodan na dlugich scianach. Od razu reagowal na moje pomoce i byl rozluzniony. Wjechalam na wolte i wyginalam glowe do srodka, zmniejszalam stopniowow wolte, wyjezdzajac z niej ustepowaniem od lydki do sciany. Poklepalam go i zmienilam kierunek po przekatnej przyspieszajac delikatnie tempo. I znow wyginalam go do srodka na duzy kolach i pare dodan. Pchal sie fajnie od zadu i zachowywal rytm, poklepalam i wjechalam na wolte. odpuscil juz na te prawa reke i wyginal sie bez problemów. Tak jak poprzednio zmniejszalam kolo i wyjechalismy ustepowaniem. Przeszlam teraz do robienia przejsc klus-step w roznych punktach krytej. Miedzy przejsciami jechalam cwiczebnym i podnosilam mu glowe na bardziej "czworobokowe ustawienie". Byl uwazny na to co od niego wymagam i poprawnie wykonywal przejscia. Gdy juz wykonalam po pare przejsc na kazda reke wykonalismy jeszcze mocniejsze dodanie w klusie po przekatnej i zagalopowalam w narozniku. Szedl dosc bardzo do przodu, wiec caly czas musialam go skracac zewnetrzna wodza, po jakims czasie jednak odpuscil i wtedy wjechalam na duza wolte. Mocno zwolnilam i pilnowalam aktywnej pracy zadu, wyginalam go delikateni do srodka i wyjechalam na duze kolo dodajac na dlugiej scianie. Nastepnie porobilam pare przejsc galop-klus. Byl rozgrzany i troce ciagnacy w klusie ale poprawnie reagowal na moje pomoce. Przeszlam wiec definitywnie do klusa i wjechalam na wolte, zeby sie troche uspokoil. Gdy przestal mnie ciagnac zmienilam kierunek po przekatnej i wjechalam na wolte na druga reke i gdy poczulam, ze nie ma zamiaru mnie ciagac zagalopowalam w narozniku. Nie probowal mnie ciagnac na prawa rekei praktycznie nie mialam nic w reku. Szedl super równym tempem do przodu. Dawal sie deliktnie wyginac do srodka. Wjechalam na wolte, zwolnilismy i po wolcie znow przejscia galop-klus. Bardzien uwazal na to czego od niego chce i nie probowal mnie juz ciagac. Pod koniec proboilam pare ósemek w galopie, z przejsciem do klusa na srodku przekatnej. Bylam z niego ogolnie zadowolona, wiec przeszlam do klusa i dalam mu wyciagnac szyje do dolu. Pojezdzilam jeszcze chwile po duzych woltach na dwie strony i przeszlam do stepa. Wyklepalam go i dalam na dzisiaj spokoj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz