No i nadszedl ten dzien. Dzien w ktorym Porciak zostala ostro poturbowana przez mlodziez. A w sumie to tylko jednego, i to przez swojego wnusia, synka Totilasa. Nie, to zdecydowanie nie bylo jego dziecko, trzeba zrobic testy DNA. No ale poniewaz cala jej lewa strona ciala byla pokryta siniakami wszyscy zgodnie stwierdzili, ze lepiej bedzie jak juz dzisiaj nie ebdzie sie wdrapywac na zadnego rumaka.
Jednak wedlug Steve'a i Maj, nie przeszkadzalo jej to w podnoszeniu dragow i ustawianiu przeszkod. A gdzie!
- No co ty, stara! To tylko gimnastyka ktora w sumie juz jest ulozona no! - zachecala zadowolona Maj, ze podczas nieobecnosci Kaki (ktory pojechal odwiezc tego mlodego demona ktory mnie zalatwil) znalazla sobie tania sile robocza.
- Dobra dobra, ruszcie sie z tymi chabetami, nie mam calego dnia.
- Z tego co widze masz na to caly dzien, he he he. - szydzil Steve.
- Maj, wnosze prosbe o zmniejszenie Steve'owi pensji. 80% ciecia tak se mysle. - zamilkl. I dobrze!
Zlezli z rumakow na ktorych wlasnie jezdzili (Black Widow i Nightcall) i zamienili sie ze swoimi luzaczkami.
POszlam pociagajac nogami na hale, gdzie staly juz rozlozone przeszkody i stepowala oburzona Adi.
- Skandal, nie ma gdzie jezdzic, nie ma gdzie trenowac! Ashek,CZY TY TO WIDZISZ?! - Taka tam kreatywna rozmowa z Ashtrayem, a co.
Na dlugiej scianie zas staly 3 skoki wyskoki, i potem na jedna foule stacjonata dwie foule okserek. Tzn mial byc, chwilowo byly tylko dragi na ziemi. Potem zaszaleli na drugim koncu krytej byly ustawione 4 stojaki w kolku, a po reszcie hali byly porozrzucane koziolki, dragi i kawaletki. Chwycilam ja wiec plastikowe krzeslo z rogu i siadnelam se w rogu gdzie mialam widok na cala kryta.
Wreszcie wjechali nasi niezastapieni dzamperzy. Amek jak zwykle z mina zadowolonego z zycia chlopa, Kallen zas pociagajac nogami, sprawiajac wrazenie jakby mial zaraz zasnac. Na nich zas, dumnie wyoinajaca cycki... zaraz jakie cycki?! (SORRY MUSIALAM) Majestic, na Kallenie zas z wielkim bananem na twarzy Steve, nagle majestic pierdyknela go batem po udzie (Kallen zas sie nie przejal).
- ZA CO?! - krzyknal oburzony chlopak.
- Za bardzo sie usmiechasz, nie podoba mi sie to... Aha, i masz Samshielda, masakra, jak mozna w tym jezdzic. - powiedziala dumna wlascicielka GPA.
I wszystko jasne.
Wjechali i stepowali swe wierzchowce po duzym kole, w bezpiecznej odleglosci. Chlopaki nasze szly sobie z wyciagnietymi szyjami, rozluznione i zadowolone z zycia. Po chwili luzu, Maj Steve zaczeli je ogarniac do kupy i wyginac we wszystkie strony swiata w niskim ustawieniu. Kallen szedl tak troche jakby mial zaraz pasc trupem i juz nigdy sie nie podniesc, ale u niego to zdecydowanie norma. Maj zaklusowala wczesniej od Steve'a (Steve pewnie szeptal jakies zachecajace slowka swojemu ulubiencowi). Jezdzili troche po duzych kolach, troche slalomow, troche zmian kierunkow i duzych wolt. Chlopaki dobrze zrobione ujezdzeniowo to i przyzwoicie sie wyginaly i byly rozluznione. Nie wiem jakie uczucie bylo u gory ale z dolu wygladao bardzo fajnie. Gdy jzu rumaki byly troche rozgrzane Maj i Steve pojezdzili troche po drazkach. najpierw po lini prostej potem po woltach. Potem troche przejsc i w koncu zagalopowali. Amstarowi udziel sie dobry humor i zaczal sobie wesolo walic barany co na Kallenie nie zrobilo wielkiego wrazenia i kontynuowal swoj powolny, obserny galop po dlugiej scianie. Pojezdzili w galopie tez po drazkach, troche po koziolkach. Amstar troche sie napalil, wiec Majestic poswiecila wiecej czasu na jazde po woltach.
Po chwili wytcnienia dla rumakow znow zagalopowali i zaczeli na zmiane jezdzic po dragach na wolcie. Po chwili polozylam 2 dragi, tak, ze byl drag na ziemi, mini stacjonata, drag na ziemi, mini stacjonata. Kallen zdecydowanie lepiej sie krecil od Amstara, ktorego roznosila energia i mial ochote oddawac skoki jak na GP, ale Majestic skutecznie wybijala mu to z glowy. Potem podniosla wszystkie dragi z ziemi, Amstar juz troche sie uspokoil i kulturalnie przechodzil przez koziolki. Pojezdzili sporo czasu na dwie strony, i wtedy dwie stacjonaty podnioslam do 90cm tak zeby po tym malym skoku rumaki sie skoncentrowaly na wyzszej przeszkodzie (nie, tak naprawde to podnioslam, bo mi kazali). Chlopaki fajnie sie spisaly wiec zmienilismy miejsce cwiczen na szereg gimnastyczny.
Zanim ja sie doczolgalam z moim obolalym cialem juz przejechali dwa razy same skoki wyskoki i jak jzu tam dotarlam "poprosili" zebym podniosla troche stacjonate i ustawila malego okserka.
Stanelam wiec ja se na boku i obserwowalam poczynania Steve'a na swoim ulubiencu. Kallen uwaznie postawil uszy i bez jakiegokolwiek przejecia czy wysilku pokonal szereg. Amstar zas mial spojrzenie konia, ktory jak bedzie stalo powyzej metra bedzie skakal do sufitu. Wymiatal zadem, ze az mnie, pingwinowi milo bylo na to popatrzec. Po ilus tam seriach w koncu zaczely sie jakies sensowne wysokosci ( w sensie, ze dla mnie, dla nich pewnie nie). Stacjonata miala jakies 1,20 a okser mial imponujace jak dla mnie wymiary 1,30 (dla mnie nawet metrowka to imponujaca wysokosc, wiec ten). Potem jeszcze po przekatnej ustawilam im linie stacjonata, 6 foule okser (oby swie przeszkody chwilowo 1,20). Kallen zdecydowanie nie mial problemow na szeregu, szedl spokojnie, aczkolwiek troche sie obudzil i bardzo fajnie pakowal. Na linii bardzo fajnie czekal na Steve'a, nie wyrywal sie, szedl rowniotko i bezproblemowo.
Amstar zas. No coz. Pierwszym razem taki skok pierdyknal na tej stacjonacie 120, czego Maj w ogole sie nie spodziewala, wyladowal na dragu ktory byl miedzy dwoma przeszkodami a nastepnie (bo inaczej by sie chyba nie dalo) zrobil foule i prawie sie z Maj zabili na okserze. Ale prawie, bo sie jednak nie zabili.
- Kurwa mac, ja pierdole, co on dzisiaj odpierdala, kurwa no. - a tak oto Maj daje zywy dowod ze jest rodowita Polka z Cebulandii!
Steve wygladal na przerazonego, no tak, jakby cos jej sie stao to sam by musial cala bande jezdzic, az taki ambitny to on nie jest. No ale przjedmzy dalej, Steve sobie szlifowal linie i przejechal ja jeszcze dwa razy. Maj zas zlapala naszego szalonego mlodzianca mocniej na kontakt, usiadla tylkiem glebiej w siodlo, zaparla sie, i "nie ma cieciu ze ty chcesz, bo ja tez chce duzo i chuj". No. Amstar od razy wyczul inna postawe swojej panci i troche sie ogarnal. Zamaszyscie wyrzucil zad w kosmos, ale zdecydowanie bylo to bardziej ogarniete. Okser zas polecial ponad stojakami, zad oczywiscie prawie do pionu, bo moze, bo kto mu zabroni. Wytracilo to troche Maj z rownowani, ale zdazyla sie ogarnac przed najazdem na linie. Pozamykala go mocniej w lydkach i stanowczo najechala na stacjonate. Przyatakowal troche, ale szybciutenko sie skrocil po skoku. Do oksera wszystko fajnie pasowalo zywym tempem i az Stefan, nasz kowal zza rogu wyjzal i wymsknelo mu sie glosne "o kurwa".
Obydwoje pojechali jeszcze po dwa razy szereg + linie. Kallen chyba troche sie napaczyl na kolege i sie obudzil, zdecydowanie zywiej poszedl linie i nie wygladalo jakby mial sie polozyc i zasnac. Amstar zas chyba troche sie zmeczyl, bo porzucil swoje marzenia o zostaniu odrzutowcem i zdecydowanie latwiej bylo Maj go ogarnac (mimo wszystko dupa nadal latala jak szalona).
Pod koniec jeszcze podnioslam im linie do 130 stacjonate i okser do 140. Kallen widzac takie wysokosci juz calkowicie sie rozbudzil i probowal sie wyryjac, ale Steve skutecznie aczkolwiek delikatnie go przytrzymywal. Amstar zas juz calkowicie doszedl do reki i Majestic musiala tylko dokladnie wyjechac naroznik i samo wszystko pasowalo. Potem jeszcze pare razy najezdzali sobie to z dlugiego to z krotkiego najazdu, troche szerzej, wezej, itd. Amstar bezproblemowo skracal swoja foule czy tam ja wydluzal, Kallen troche niechetnie, co spowodowalo jedna jedyna zrutke w dzisiejszym treningu, bo zas troche za daleko wyszlo do oksera. Steve potem to poprawil i dali sobie nasi skoczkowie spokoj. Zdecydowanie wygladali na zadowolonych i z entuzjazmem wymieniali sie wrazeniami.
Znuzona ja, ziewnelam sobie, zapytalam czy mnie beda jeszcze potrzebowac, gdy sie dowiedzialam, ze nie, ruszylam wiec w kierunku stajni pomiziac sie z moimi rumakami a nastepnie poszla do domu legnac sie w moim wygodnym lozeczku.
POszlam pociagajac nogami na hale, gdzie staly juz rozlozone przeszkody i stepowala oburzona Adi.
- Skandal, nie ma gdzie jezdzic, nie ma gdzie trenowac! Ashek,CZY TY TO WIDZISZ?! - Taka tam kreatywna rozmowa z Ashtrayem, a co.
Na dlugiej scianie zas staly 3 skoki wyskoki, i potem na jedna foule stacjonata dwie foule okserek. Tzn mial byc, chwilowo byly tylko dragi na ziemi. Potem zaszaleli na drugim koncu krytej byly ustawione 4 stojaki w kolku, a po reszcie hali byly porozrzucane koziolki, dragi i kawaletki. Chwycilam ja wiec plastikowe krzeslo z rogu i siadnelam se w rogu gdzie mialam widok na cala kryta.
Wreszcie wjechali nasi niezastapieni dzamperzy. Amek jak zwykle z mina zadowolonego z zycia chlopa, Kallen zas pociagajac nogami, sprawiajac wrazenie jakby mial zaraz zasnac. Na nich zas, dumnie wyoinajaca cycki... zaraz jakie cycki?! (SORRY MUSIALAM) Majestic, na Kallenie zas z wielkim bananem na twarzy Steve, nagle majestic pierdyknela go batem po udzie (Kallen zas sie nie przejal).
- ZA CO?! - krzyknal oburzony chlopak.
- Za bardzo sie usmiechasz, nie podoba mi sie to... Aha, i masz Samshielda, masakra, jak mozna w tym jezdzic. - powiedziala dumna wlascicielka GPA.
I wszystko jasne.
Wjechali i stepowali swe wierzchowce po duzym kole, w bezpiecznej odleglosci. Chlopaki nasze szly sobie z wyciagnietymi szyjami, rozluznione i zadowolone z zycia. Po chwili luzu, Maj Steve zaczeli je ogarniac do kupy i wyginac we wszystkie strony swiata w niskim ustawieniu. Kallen szedl tak troche jakby mial zaraz pasc trupem i juz nigdy sie nie podniesc, ale u niego to zdecydowanie norma. Maj zaklusowala wczesniej od Steve'a (Steve pewnie szeptal jakies zachecajace slowka swojemu ulubiencowi). Jezdzili troche po duzych kolach, troche slalomow, troche zmian kierunkow i duzych wolt. Chlopaki dobrze zrobione ujezdzeniowo to i przyzwoicie sie wyginaly i byly rozluznione. Nie wiem jakie uczucie bylo u gory ale z dolu wygladao bardzo fajnie. Gdy jzu rumaki byly troche rozgrzane Maj i Steve pojezdzili troche po drazkach. najpierw po lini prostej potem po woltach. Potem troche przejsc i w koncu zagalopowali. Amstarowi udziel sie dobry humor i zaczal sobie wesolo walic barany co na Kallenie nie zrobilo wielkiego wrazenia i kontynuowal swoj powolny, obserny galop po dlugiej scianie. Pojezdzili w galopie tez po drazkach, troche po koziolkach. Amstar troche sie napalil, wiec Majestic poswiecila wiecej czasu na jazde po woltach.
Po chwili wytcnienia dla rumakow znow zagalopowali i zaczeli na zmiane jezdzic po dragach na wolcie. Po chwili polozylam 2 dragi, tak, ze byl drag na ziemi, mini stacjonata, drag na ziemi, mini stacjonata. Kallen zdecydowanie lepiej sie krecil od Amstara, ktorego roznosila energia i mial ochote oddawac skoki jak na GP, ale Majestic skutecznie wybijala mu to z glowy. Potem podniosla wszystkie dragi z ziemi, Amstar juz troche sie uspokoil i kulturalnie przechodzil przez koziolki. Pojezdzili sporo czasu na dwie strony, i wtedy dwie stacjonaty podnioslam do 90cm tak zeby po tym malym skoku rumaki sie skoncentrowaly na wyzszej przeszkodzie (nie, tak naprawde to podnioslam, bo mi kazali). Chlopaki fajnie sie spisaly wiec zmienilismy miejsce cwiczen na szereg gimnastyczny.
Zanim ja sie doczolgalam z moim obolalym cialem juz przejechali dwa razy same skoki wyskoki i jak jzu tam dotarlam "poprosili" zebym podniosla troche stacjonate i ustawila malego okserka.
Stanelam wiec ja se na boku i obserwowalam poczynania Steve'a na swoim ulubiencu. Kallen uwaznie postawil uszy i bez jakiegokolwiek przejecia czy wysilku pokonal szereg. Amstar zas mial spojrzenie konia, ktory jak bedzie stalo powyzej metra bedzie skakal do sufitu. Wymiatal zadem, ze az mnie, pingwinowi milo bylo na to popatrzec. Po ilus tam seriach w koncu zaczely sie jakies sensowne wysokosci ( w sensie, ze dla mnie, dla nich pewnie nie). Stacjonata miala jakies 1,20 a okser mial imponujace jak dla mnie wymiary 1,30 (dla mnie nawet metrowka to imponujaca wysokosc, wiec ten). Potem jeszcze po przekatnej ustawilam im linie stacjonata, 6 foule okser (oby swie przeszkody chwilowo 1,20). Kallen zdecydowanie nie mial problemow na szeregu, szedl spokojnie, aczkolwiek troche sie obudzil i bardzo fajnie pakowal. Na linii bardzo fajnie czekal na Steve'a, nie wyrywal sie, szedl rowniotko i bezproblemowo.
Amstar zas. No coz. Pierwszym razem taki skok pierdyknal na tej stacjonacie 120, czego Maj w ogole sie nie spodziewala, wyladowal na dragu ktory byl miedzy dwoma przeszkodami a nastepnie (bo inaczej by sie chyba nie dalo) zrobil foule i prawie sie z Maj zabili na okserze. Ale prawie, bo sie jednak nie zabili.
- Kurwa mac, ja pierdole, co on dzisiaj odpierdala, kurwa no. - a tak oto Maj daje zywy dowod ze jest rodowita Polka z Cebulandii!
Steve wygladal na przerazonego, no tak, jakby cos jej sie stao to sam by musial cala bande jezdzic, az taki ambitny to on nie jest. No ale przjedmzy dalej, Steve sobie szlifowal linie i przejechal ja jeszcze dwa razy. Maj zas zlapala naszego szalonego mlodzianca mocniej na kontakt, usiadla tylkiem glebiej w siodlo, zaparla sie, i "nie ma cieciu ze ty chcesz, bo ja tez chce duzo i chuj". No. Amstar od razy wyczul inna postawe swojej panci i troche sie ogarnal. Zamaszyscie wyrzucil zad w kosmos, ale zdecydowanie bylo to bardziej ogarniete. Okser zas polecial ponad stojakami, zad oczywiscie prawie do pionu, bo moze, bo kto mu zabroni. Wytracilo to troche Maj z rownowani, ale zdazyla sie ogarnac przed najazdem na linie. Pozamykala go mocniej w lydkach i stanowczo najechala na stacjonate. Przyatakowal troche, ale szybciutenko sie skrocil po skoku. Do oksera wszystko fajnie pasowalo zywym tempem i az Stefan, nasz kowal zza rogu wyjzal i wymsknelo mu sie glosne "o kurwa".
Obydwoje pojechali jeszcze po dwa razy szereg + linie. Kallen chyba troche sie napaczyl na kolege i sie obudzil, zdecydowanie zywiej poszedl linie i nie wygladalo jakby mial sie polozyc i zasnac. Amstar zas chyba troche sie zmeczyl, bo porzucil swoje marzenia o zostaniu odrzutowcem i zdecydowanie latwiej bylo Maj go ogarnac (mimo wszystko dupa nadal latala jak szalona).
Pod koniec jeszcze podnioslam im linie do 130 stacjonate i okser do 140. Kallen widzac takie wysokosci juz calkowicie sie rozbudzil i probowal sie wyryjac, ale Steve skutecznie aczkolwiek delikatnie go przytrzymywal. Amstar zas juz calkowicie doszedl do reki i Majestic musiala tylko dokladnie wyjechac naroznik i samo wszystko pasowalo. Potem jeszcze pare razy najezdzali sobie to z dlugiego to z krotkiego najazdu, troche szerzej, wezej, itd. Amstar bezproblemowo skracal swoja foule czy tam ja wydluzal, Kallen troche niechetnie, co spowodowalo jedna jedyna zrutke w dzisiejszym treningu, bo zas troche za daleko wyszlo do oksera. Steve potem to poprawil i dali sobie nasi skoczkowie spokoj. Zdecydowanie wygladali na zadowolonych i z entuzjazmem wymieniali sie wrazeniami.
Znuzona ja, ziewnelam sobie, zapytalam czy mnie beda jeszcze potrzebowac, gdy sie dowiedzialam, ze nie, ruszylam wiec w kierunku stajni pomiziac sie z moimi rumakami a nastepnie poszla do domu legnac sie w moim wygodnym lozeczku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz