Trening kl. Rhaenys

 Ponieważ nasza Emm choroba rozłożyła na łopatki, dzisiaj mi i Adriannie przypadło pojeżdżenie naszych hodowlanych babeczek. Ja w obroty wzięłam już Pompejke oraz Aneczke, teraz nadszedł czas Reni.
 Rhaenys stała sobie w przygotowywalni ze znudzona mina obserwując spokojnie otoczenie. Wymieniłam się z luzaczka na rumaki i wzięłam nasza gniada panienkę na hale, gdzie wdrapałam się na jej grzbiet po stołku. Ruszyłyśmy spokojnym stepem wzdłuż krytej, korzystając z okazji, ze akurat było pusto i cala hala dla nas. Zyc nie umierać. Postepowalysmy, podciagnelam popreg i sciagnelam ja troche do dolu. Klacz bez oporu zeszla na dol. Troche ja powyginalam po duzych woltach, zmienilam kierunek na lewo i zaklusowalam. Szla chetnie do przodu, nie musialam jej pchac ani mocno trzymac za wodze. Byla luzna w szyjce, grzbiet fajnie podniosla do gory, klus miala obszerny i energiczny. Zrobilam pare duzych kolek i wjechalam na duza wolte wyginajac jej glowe do srodka. Troche zasypiala zadem wiec musialam jej caly czas pilnowac. Zmienilam kierunek i to samo na druga reke. W prawo byla troche sztywniejsza na wewnetrzna wodze, troche czasu zajelo mi jej rozmiekczenie ale na wolcie w koncu odpuscila. Poklepalam ja i porobilam pare osemek z dodaniem po przekatnej. Renia szybko reagowala na moja lydke, z czego bylam bardzo zadowolona. Po paru osemkach przeszlam do stepa i dalam jej chwile na wyciagniecie szyi. Gdy troche odsapnela wzielam ja na troche wyzsze ustawienie i zaklusowalam, "proszac" o mocniejsze zaangazowanie zadu. Wjechalam na wolte 20m i porobilam przejscia klus-step. Z poczatu byla troche otepiala na przejscia do stepa, lecz jej reakcja zdecydowanie sie polepszyla po któryms tam razie. Wyjechalam z wolty i robilam przejscia w najrozniejszych zakamarkach hali. Zmienilam kierunek, robiac przy tym takze przejscie do stepa na srodku ujezdzalni. Znow wjechalam na 20metrowa wolte i kontynuowalam moja serie przejsc. Zadowolona z zaangazowania mojej dlugonoznej partnerki zaczelam jezdzic po jakis serpentynach, wezykach i tego typu duperelach. Kobylka zachowywala dobra elastycznosc ciala, zad sledzil przod. Poklepalam ja po szyi i pozwoilam jej sie na pare kolek wyciagnac z szyja do dolu. Pozbieralam ja do kupy i zagalopowalam na dlugiej scianie w lewo. Szla za bardzo do przodu jak na moj gust, wiec musialam ja troche mocniej zlapac na kontakt. Zeby troche ochlonela wjechalam na wolte i krecilysmy sie w kolko do czasu az odpuscila. Gdy juz to zrobila, wyjechalam na duze kolko robiac dodania po dugich scianach. Nastepnie znow wjechalam na 20m wolte i porobilam te samoe przejscia co w klusie. 8 foulé galopu, 8 kroków klusa i zagalopowanie. Znow troszeczke sie zapierala z przejsciem do nizszego chodu, ale bardzo szybko zrozumiala o co chodzi. Poklepalam ja i zrobilam cale duze kolko na dluzej wodzy z kobyla z nosem przy ziemi. Podnioslam ja i znow wjechalam na 20m wolte. Tym razem porobilam pare zmian tempa, czyli 8 foule mocnego galopu do przodu i 8 zebranym galopem. Gdy jej reakcje byly dla mnie zadowalajace przeszlam do klusa i zmienilam kierunek po przekatnej robiac zagalopowanie na druga reke na srodku ujezdzalni. I znow te same cwiczenia co na druga strone. Tym razem byla od razu skoncentrowana na tym czego od niej wymagam i obylo sie bez wiekszych bledow, nie liczac tego, ze jak Maj wjechala na hale na Nightcall to gniada babeczka sie przestraszyla i zrobilysmy pol kolka dzikiego galopu. Pogalopowalam jeszcze troche, zeby odpucila i sie rozluznila i dopiero wtedy przeszlam do klusa. Zrobilam jedno dodanie po przekatnej i pozwolilam jej wyciagnac glowe do dolu. Porozciagalam ja jeszcze chwile w dwie strony i troche na woltach, wyklepalam i dalam jej spokoj.