Ranek chlodny i te
sprawy, nawet snieg zaczal padac. Pierwszy w tym roku, no no no! Majestic
pojechala gdzies tam ze swoim Nickiem cos tam kupic na cos tam bo cos tam
potrzebowala, wiec Steve jezdzil jej wszystkie rumaki, takie tam, swieto lasu. Ja
skonczylam wlasnie terroryzowac mojego rumaka Tocka i szlam w kierunku panienki
Remember Me. Ale nie, potem stwierdzilam, ze Kaká dawno nie szykowal mi konia,
wiec wcisnelam mu uwiaz do reki , zaskoczony nawet nie mial czasu sie
sprzeciwic, zrobil wiec zrezygnowana mine i poszedl po kara pieknosc. Ja zas
poszlam wypinac munsztuk z oglowia, bo dzisiaj zcedyowanie mialam taka chec do
wszystkiego, ze jeszcze bym sie ta wodza munstzukowa udusila, no ale bywa!
Kaka mruczal cos tam
pod nosem zakladajac Tuptusi (nie pytajcie) kaloszki na przod. Dobra no, pomoge
mu osiodlac. Zalozylam wiec oglowie, Kaka zakladal siodelko.
- Dzieki stary. –
podziekowalam Kace, zeby nie bylo.
- A udlaw sie pfff.
- Tez cie kocham.
Ahhh... Nie no tak
naprawde to my sie wszyscy bardzo kochamy, serio. Zarzucilam polarowke na
dupcie, wzielam bacika, poprawilam sobie szaliczek, zapielam kask i wdrapalam
sie na kobitke. Ruszylysmy wyluzowane na kryta, na ktorej Steve jezdzil wlasnie
Amstar Sona, z rozmarzona mina. No tak, na takiej furze...
- Jakby zniknal kiedys
i ty tez, to juz wiem kogo szukac. – krzyknelam z rozbawieniem.
Jezdzilysmy sobie rozluznione
po calej krytej, omijajac Steve’a i Emmelie na Anyi. Kobyla troche sie kulila
na przejezdzajacego rumaka wiec troche musialam ja zlapac na kontakt, zeby nie
bylo zadnych prob zamordowania kogos. Poniewaz derka mnie strasznie wnerwiala
to ja cieplam na kawaletki. Sprowadzilam glowke Remember do dolu, zeby
porociagac troche kregoslupik i te sprawy i zaklusowalam. Troche jakas leniwa
dzis byla wiec pogonilam ja delikatnie bacikiem. Zrobilam dwa duze okrazenia
wokol hali i zmienilam kierunek przez pol wolte, wyginajac ja przy tym mocniej
do srodka. Nastepnie zrobilam kolejne 2 duze kola na prawa reke i zaczelam
jezdzic jakies 2m od bandy i wyginac ja w lewo na dlugich scianach. Odpowiadala
bez problemow, chociaz na zwyklym wedzidle byla troszeczke bardziej twarda niz
na munsztuku. Poklepalam ja i znow zmienilam kierunek po wolcie, dbajac o to,
aby calym cialem wygiela sie do srodka. Poklepalam ja zadowolona i now jechalam
2m od sciany po dlugiej scianie wyginajac ja w przeciwnym kierunku. Poklepalam ja
i wjechalam na duza wolte. Przyzwoicie sie wyginala i zdecydowanie odpuscila w
pysku. Poklepalam i zmienilam kierunek od razu wjezdzajac na spora wolte i przy
okazji wymijajac Steve’a ktory sie zbytnio rozmarzyl na karym i prawie w nas
wjechal. Bywa. Nie zdekoncentrowalo jednak mojego wierzchowca ktory kontynuowal
isc zywo do przodu. Nastepnie nadszedl czas na jakies male ustepowania.
Wjechalam na srodek i lewa lydka zaczelam ja spychac w stronie sciany.
Poklepalam i zmienilam kierunek przez wolte, znow wjechalam na srodek i tym
razem ustepowanie w prawo. Poklepalam ja po szyi i po zadku i stwierdzilam, ze
na rozgrzewke starczy.
Dalam jej troche
odsapnac (nie wiadomo po czym, no ale ciiii). Wzielam na mocniejszy kontakt,
podnioslam ja troche a kobylka skrocila swoj krok. Przylozylam prawa lydke za
popreg i zaczelysmy krecic, poklepalam zrobilam z 6 krokow i zwrot na zadzie w
druga strone. Wjechalam na srodek, prawa lydka za popreg, wygielam ja w prawo i
ruszylysmy ciagiem, musialam klepnac ja delikatnie bacikiem, bo zad nam zostal
w lesie. Wrocilam wiec na srodek i poprawilam ciag w lewo. Poklepalam, zwrot na
zadzie i dodalam troche stepem. Wyciagnela szyje do dolu i bardzo dobrze pchala
sie zadem. Pozbieralam dokupy, wjechalam na srodek, wygielam w prawo, lewa lyda
za popreg i jadym do sciany. Zadowolona klepnelam ja w szyjsko i ruszylysmy
klusem. Zaczelam od lopatek na lewa reke. Dobrze sie wygiela, szla chetnie do
przodu i byla rozluzniona. Poklepalam ja i nastepna lopatke wykonalysmy na
srodku. Pilnowalam jej zeby gdzies jej nie zarzcuilo a dojezdzajac do polowy
wjechalam na wolte. Poklepalam ja i zaczelam lopatke w druga strone. Wjechalam
na prawa strone i wykonalysmy lopatke na dlugiej scianie. Poklepalam ja
zadwolona. Usiadlam do cwiczbnego czy jak to sie poprawnie wyslowic to nie wiem
i zaczelam dbac o bardziej aktywna prace zadu. Przeszlam do jednego z moich
ulubionych cwiczen czyli zmiane tempa i skracanie rumaka. Usiadlam wiec mocniej
w siodlo, podnioslam bardziej zewnetrzna wodza i jechalam lyda od dolu.
Skrocila sie od razu i podstawila zad. Dojechalam do konca krotkiej sciany i
zrobilysmy wyciagnietyl. Pchala sie super od zadu i wymachiwala przodem prawie
jak Totilas. Poklepalam zadowolona i na nastepnej dlugiej scianie przygotowalam
ja do ciagu. Szla bardzo energicznie, lekka na reku i do przodu. Dojechalam do
drugiej sciany i poklepalam zadowolona. Na poczatku krotkiej sciany przeszlam
do pasazu. Aktywnie szla zadem, lekka na reku, na dlugiej sciany wyciagniety
ktory byl tak samo zarabiasty jak poprzedni. No i znowu ciag w druga strone,
troche za bardzo szla w bok a za malo do przodu wiec ja klepnelam troche
bacikiem. Wjechalam na srodek, zaczelam wiec od tej gorszje strony, czyli ciagu
w prawo, dojechalam do ciany, od razu ciag w lewo itd itd. Byla zywa,
odpowiadala poprawnie na moje pomoce i szla energicznie do przodu. Wjechalam na
wolte i zaczelam mocno skracac konczac na podchodach do piaffu. Mocno usiadla
na zadzie, zrobilam 4 kroki i ruszylam dalej. Znow skrocilam, lecz teraz
szybciej zareagowala i szybciej usiadla na zadzie. Poklepalam ja i ruszylam do
przodu. Potem porobilam troche przejsc klus-step. Po przejsciach klus-step
przeszlam do przejs klus-stoj. Pierwsze przejscie wyszlo troche nie taki jak
sobie wyobrazalam, bo myslala ze bedzie stepowac. Zaklusowalam i za nastepne
pare krokow powtorzylam, tym razem byla bardziej uwazna na to co od niej chce i
nie bylo problemom. Nastepnie 5 krokow sie cofnelismy i dalam jej odsapnac.
Zrobilam pol kola rozluznionym stepem, pozbieralam i ruszylam pasazem.
Przygotowalam ja do zagalopowania na A. Troche wystrzelila do przodu, bo za
mocno jej lydke troche przylozylam. <szla energicznym galopem do przodu z
mocna akcja przodu i dobrze pchajac sie zadem. Zrobilam duze kolo takim zywym
galopem a nastepnie wjechalam na wolte. Wyginalam ja do srodka i skracalam
kroczek po kroczku. Nastepnie odpuszczalam i ruszylysmy zwawym tempem do
przodu. Tak z pare przejsc. Poklepalam i wrocilam na duze kolo. Zrobilam pare
fajnych dodan na dlugiej scianie. Wjechalam z powrotem na wolte i ja skrocilam,
ustawiajac jej zad do srodka i ciao wygiete w lewo. Stopniowo zmniejszalam
kolo, gdy usiadla mocno na zadzie, zrobilysmy pol piruet i ruszylysmy do
przodu. Poklepalam ja zadowolona. Nastepnie wykonalysmy pare lopatek na dlugich
scianach. Klepnelam a nastepnie zaczelam od ciany ciag do lini srodkowej.
Zrobilam wolte, wrocilam do dlugiej sciany i znow iciag, tym razem do drugiej
sciany, gdzie usiadlam mocniej w siodle i zrobilam przejscie galop-step.
Zrobilam 3 kroki stepem i przylozylam lydki do zagalopowania na prawo. Zrobilam
tak jak poprzednio cale duze kolo luznejszym galopem a nastepnie wjechalam na
wolte wyginajac ja do srodka, troche byla zaparta, wiec musialam ja ciupke
rozmiekczac. Gdy otpuscila wrocilam na duze kolo. Zaczelam ja na dlugich scianach
skracac i sadzajac na zadzie. Wjechalam nastepnie na wolte i skrocilam
wyginajac ja w prawo z zadem do srodka zmniejszajac jak to wczensije zrobilam kolko.
I znow wykonalysmy pol piruet i dalam jej spokoj. Byla lekka na reku rozluzniona,
i bardzi dobrze sie krecila. Poklepalam i wjechalam na duze kolo wykonujac
dodanie po jednej dlugiej scianie. Skrocilam dosc mocno na krotkiej i na
drugiej dlugiej zrobilam lopatke do polowy. Wjechalam na wolte, zrobilam dwie
wolty, wracajac na dluga sciane powoli przygotowywalam ja do ciagu w prawo. Gdy
dojechalam do sciany zaczelam ja spychac lewa lydka w bok az do srodkowej lini.
Nastepnie wykonalam ciag z jednej sciany do drugiej. Szla bardzo chetnie do
przodu, moze troche za bardzo przegieta. Poklepalam, wjechalam na przekatna i
zrobilam 4 lotne co piec. Na pierwszej troche wyrwala i musialam ja mocno
skrocic przy nastepnych. Nastepnie chcialam wykonac lotne co 4, ale Remember
juz wiedziala co sie swieci, wiec wjechalam na wolte i ja najpierw porzadnie
rozluznilam. Wjechalam wiec naljnie srodkowa i zaczelam zmiany nogi. Tym razem
byla bardziej rozluzniona i bardziej na reku, zeby mi znow nie wystrzelila.
Zadowolona poklepalam ja i stwierdzilam, ze dam jej na dzis spokoj. Przeszlam
do klusa i wypuscilam wodze. Porozciagalam ja jeszcze troche po woltach itd. Przeszlam
do stepa i pojechalam na maly spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz